Jako, że trudno jest naskrobać coś innego o tej samej grze, podzielę się zmodyfikowanym wpisem z mojego bloga:
Po odpaleniu dema naszym oczom ukazuje się ładnie wyglądające menu główne gry, którego zawartość nie zmieniła się zbytnio. Mamy chyba te same opcję co rok temu, w demie dostęp mamy jedynie do exhibition. Po wejściu w ten tryb szczęka mi opadła. Mamy do wyboru stoczenie pojedynku w oktagonie UFC oraz… na ringu legendarnej organizacji PRIDE! To tutaj na szerokie wody wypłynęli tacy mistrzowie jak Antonio Rodrigo Nogueira czy Wanderlei Silva. Znawcy tematu zapewne wiedzą o co chodziJ Co się z tym również wiąże walczymy na ringu oraz nieco innych zasadach niż te, które panują w UFC min. pierwsza runda 10 min druga i trzecia 5 min, w parterze dozwolone są ataki kolanami na głowę itd. Po wyglądzie wspomnianego Wanderleia Silva`y zaobserwowałem ciekawą rzecz. Mianowicie nie posiadał on swoich charakterystycznych tatuaży na przedramionach, więc czyżby były alternatywne wyglądy dla poszczególnych zawodników, różniących się od siebie w UFC oraz PRIDE? Kto wie przekonamy się już niebawem.
Sam genialny już w sobie system walki nie zmienił się wcale. Dodano jednak opcję sterowania zawansowanego (standardowe) oraz amatorskiego prostszej wersji, które tyczy się walki w parterze. Zamiast skosów i łuków poruszamy gałką po linii prostej. Dla nowicjuszy jak znalazł, gdyż szczególnie dla nich gra nie była zbyt łaskawa i potrafiła skutecznie odrzucać od ekranu telewizora. Teraz problem został rozwiązany i sprawdza się świetnie. Hardcorowiec zadowolony i casual da radę – jednym słowem wilk syty i owca cała. Standardowo dodano nowe ciosy, pozycje walki w parterze oraz bardzo przydatne uniki, które nie raz uratują nam skórę przed technicznym nokautem, co we wcześniejszych odsłonach było dość frustrujące oraz przede wszystkim dodano nowe dźwignie, którym teraz poświęcę osobny akapit.
W najnowszej odsłonie gry dostajemy zupełnie nowy system poddawania przeciwnika. Samą dźwignię zakładamy w ten sam sposób wciskając prawy drążek analogowy. Po wciśnięciu przycisku i podczas próby poddania, na ekranie pojawia się ośmiokąt, w którym znajdują się dwa pola. Aby wygrać walkę przez poddanie należy dostatecznie długo znajdować się swoim polem w polu przeciwnika. W praktyce jest to cholernie trudne i wymaga nie lada refleksu. Na niższych poziomach trudności miałem spore problemy z zakończeniem walki w ten sposób nie mówiąc już o wyższych poziomach trudności. Całe szczęście ja w swojej taktyce nie wykorzystuję dźwigni wcale więc przekształcenie tego elementu w ten sposób jakoś szczególnie mnie nie boli, ciekawe tylko co na to te osoby, które poddań używają.
Jeśli graliście kiedyś w starsze odsłony Smackdowna! to pamiętacie zapewne ludzika, który pokazywał jak bardzo dana część ciała jest uszkodzona. Zostało to teraz bardzo fajnie zaimplementowane do UFC Undisputed 3. Jeśli obijamy np. brzuch lub nogę przeciwnika kolor ludzika zmienia się na czerwony. Im więcej obijamy dane miejsce tym większe prawdopodobieństwo na zakończenie walki. Obijając lewą nogę przeciwnika doprowadziłem do takiego stanu, po którym po kolejnym kopnięciu rywala po prostu zwaliło z nóg i dało mi to szansę na szybkie wykończenie bezbronnego oponenta. Realizm pełną gębą! Mało? Obijając ciągle jedno oko przeciwnika sędzia przerwał walkę i zaprowadził go do lekarza aby sprawdzić czy ten może dalej kontynuować pojedynek. Czegoś tego jeszcze nie było. Jest to mała rewolucja, która dobitnie podkreśla, że diabeł tkwi w szczegółach. Nic tylko czekać na premierę i grać.