"Kto mieczem wojuje ten od miecza ginie", "niósł wilk razy kilka, ponieśli i wilka" i jeszcze parę innych znanych przysłów pasowałoby do opisu obecnej sytuacji Sony, a konkretnie dywizji odpowiedzialnej za konsole PlayStation. Firma swego czasu dosyć agresywnie rozpychała się na rynku, walczyła z prywatnymi importerami, "pożyczała" konkurencyjne patenty. Lata ciągania się po sądach i wypłaty kolosalnych odszkodowań niczego jednak nie nauczyły japońskiego giganta - czy ogłoszone właśnie zamrożenie dostaw PS3 do europejskich sklepów cokolwiek zmieni w polityce Sony?
Jedną z większych afer ostatnich lat było "never ending story" opowiadające o procesie pomiędzy Sony i firmą Immersion posiadającą patent na wibrujące pady. Japończycy nie zawracając sobie głowy takimi błahostkami jak kupno stosownej licencji, „pożyczyli” od tej nic nie znaczącej spółki ich autorską technologię. To karygodne zachowanie nie było tylko domeną twórców PlayStation - podobnie zachował się Microsoft w czasie produkcji pierwszego Xboksa. Bill Gates jednak w przeciwieństwie do konkurenta z Kraju Kwitnącej Wiśni po wykryciu kradzieży szybko się zrehabilitował. Dogadując się poza salą sądową firma dokapitalizował Immersion kupując 10% jej udziałów. Transakcja zakończyła ten kompromitujący dla MS spór jeszcze w 2002 roku. Sony nie poszło jednak na ugodę i zaczęło ściemniać, że ich Duale oparte są na technologii force feedback Logitecha. Finał tego sporu Japończykom odbija się czkawką do dziś. Pady do PlayStation 3 pod pozorem "niekompatybilności z żyroskopami Sixaxisa" zostały pozbawione wibracji, a Sony po przegranej rozprawie sadowej i apelacji wypłaciło Immersion w sumie ponad 90 mln dolarów. Dopiero w 2007 roku, po uregulowania odszkodowań, Immersion sprzedało technologię Sony. Wtedy też się okazało, że żyroskopy już przestały się gryźć z wibracjami i nic nie stoi na przeszkodzie, żeby rozpocząć produkcję Dula Shocków 3. Najzabawniejsze w tym całym zamieszaniu było to, że Microsoft mniejszym kosztem polubownie załatwił sprawę, a później jako udziałowiec czerpał bezpośrednie korzyści z odszkodowań Sony. Mogłoby się wydawać, że taka przygoda zniechęci Japończyków do agresywnej gry. Nic bardziej mylnego, jak na potomków samurajów przystało, nie było mowy o składaniu broni.
Mając już przetarte szlaki do kolejnych sądów, firma w 2006 roku wytoczyła działa przeciwko Lik-Sang.com, internetowemu sklepowi z Hong-Kongu. Poszło przede wszystkim o sprzedaż azjatyckich PSP i PS3 na europejskim rynku. W czym inicjatywa chińskiego sklepu przeszkadzała producentowi PlayStation? Jak donosiło Gameindustry.biz cytując jednego z decydentów w Sony:
[...] Próbujemy chronić naszych klientów przed sprzętem, który nie jest dostosowany do europejskich i brytyjskich standardów bezpieczeństwa, jak np. inne napięcie et cetera; w przypadku PS3, konsola nie jest wstecznie kompatybilna z grami z PS1 i PS2, nie odtwarza europejskich płyt Blu-ray i DVD - "wad" tych nie obejmuje gwarancja.
Sony wszelkimi możliwymi sposobami tamowało niekontrolowany dostęp swojego hardware'u na Stary Kontynent. Dzięki wygranej sprawie w sądzie udało się doprowadzić do zamknięcia Lik-Sang i pozbawić Europejczyków dostępu do swoich konsol. Decyzja ta nie była do końca zrozumiała, wszak detaliści wyręczali ospałego giganta mającego spore problemy z europejską premierą swojego sprzętu. Wielka korporacja cel swój jednak osiągnęła - sprawa została wygrana.
Sony odniosło sromotną klęskę w sporze z Immersion, wypłaciło ogromne odszkodowanie, zamknęło chiński sklep, po czym dalej zaczęło „pożyczać” - tym razem od LG. Sprawa jeszcze nie jest zamknięta, ale pierwszy wyrok holenderskiego sądu jest jednoznaczny. Przy produkcji PlayStation 3 użyto kilku patentów zarezerwowanych już jakiś czas temu przez koreańskiego producenta elektroniki użytkowej LG. Nie wdając się w techniczne szczegóły, chodzi głównie o technologię związaną z odtwarzaniem płyt Blu-ray. LG nie użyczyło producentowi PS3 rozwiązań, które i tak znajdują się w konsolach. Sprawa tradycyjnie wylądowała w sądzie, gdzie dzisiaj ogłoszono dziesięciodniowego bana na dostawy PS3 do europejskich sklepów. Ironią losu jest fakt, że kiedyś Sony walczyło z dostawami swoich konsol na Stary Kontynent, teraz panicznie odwołuje się od narzuconego w Europie embarga. Dziesięć dni bez dostaw nowych PS3 nie jest końcem świata, detaliści i wielkie sieci handlowe mają zapas na 2-3 tygodnie, co się jednak stanie, jeżeli zakaz zostanie przedłużony? Sprawa cały czas jest w toku, LG nie zamierza odpuścić i w przeciwieństwie do mniejszego Immersion skuteczniej dochodzi swoich praw. Czy grozi nam zatem brak konsol na półkach sklepowych? Możliwy jest czarny scenariusz, gdzie w dniu premiery ekskluzywnego na konsolę Sony MotorStorma i dosłownie parę dni po premierze system-sellera Killzone 3, w Europie nie będzie "systemu" odpalającego te wszystkie hity? Sytuacja taka zakrawa na absurd, ale dziesięciodniowego bana też mało kto się spodziewał. Ważą się również losy amerykańskiego rynku, z którego LG chce wycofać PlayStation 3. Działanie takie byłoby prawdziwym fatality dla Sony. Wycofanie PS3 na rządzonym przez Microsoft i Xboksa 360 rynku to najgorsze, co może spotkać japońskiego giganta. Jak nie skończy się ta sprawa, jedno jest pewne - Sony na sporze z LG straci miliony dolarów, które równie dobrze mogłyby wcześniej posłużyć do kupienia stosownych licencji. A na waleczności Japończyków znowu pośrednio zarobi „Małymiękki”.
Walka o zablokowanie eksportu konsol z Lik-Sang do Europy w świetle aktualnego embarga nałożonego na Sony jest prawdziwym chichotem historii. Równie symptomatyczna okazuje się być data tego całego zamieszania. 1 marca ubiegłego roku większość konsol PlayStation 3 odmówiła posłuszeństwa spowodowanego błędem w kalendarzu. Ktoś w Japonii dał ciała i przy zmianie daty z 28.02 na 1.03 firmware głupiał. W tym roku przełom lutego i marca przyniósł ze sobą bana, który jest unikalnym w branży rozstrzygnięciem. Nigdy wcześniej obecne na rynku konsole nie musiały zniknąć ze sklepów. Pojawiały się braki w zaopatrzeniu spowodowane świątecznymi zakupami czy problematyczne kable od konsol posiadające zbyt duże stężenie kadmu, które trzeba było rzecz jasna wymieniać. Wszystkie te wydarzenia nie miały jednak takiej skali, tła i możliwych konsekwencji, co ogłoszona dziś decyzja holenderskiego sądu.
Sony nie wyciągnęło wniosków ze sporu z Immersion i uwikłało się w dokładnie taki sam konflikt z LG. Czy ta niespotykana w branży sytuacja nauczy czegoś szefostwo Sony? Powinna, ale z drugiej strony - dokładnie taki sam morał pojawiał się już wcześniej. Na koniec proponuję małą zabawę. Spróbujcie przewidzieć co wyjdzie na jaw pierwszego marca 2012 roku. Patrząc na historię poczynań SCE, już nic mnie nie zdziwi.